Gdzieś już o tym pisałam..że jak jestem wkurwiona,idę do kuchni. Ręce przestają się trząść,a całe zło przechodzi na jedzenie.Żartowałam nawet,że ci,którzy potem je jedzą,mają niestrawności, albo inne,nieprzyjemne dolegliwości. Tym razem wkurwienie wyszło ze mnie trochę później. Za to całkiem się spieszyłam robiąc ten obiad. Nauka/próby i ogólne życiowe ogarnianie się.
A zrobiłam:
* bakłażana smażonego na patelni,posolonego,z ziołami prowansalskimi i czosnkiem <3
*kotlety sojowe,wiadomo
*kaszę jaglaną
*czerwoną fasolę z puszki(ehe,zrobiłam,podgrzałam w mikrofalówce i zaczęła strzelać w kosmos)
*sałatkę z rukoli (z własnego ogródka), z ziołami(bazyla,majeranek i coś jeszcze,też z własnego ogródka) z octem balsamicznym i przyprawami i pestkami dyni
a w tle notatki na jutrzejszy egzamin,Marks, Durkheim,Tönnies i inni panowie..
wtorek, 19 czerwca 2012
niedziela, 10 czerwca 2012
"to jest najlepszy czas.."
Wczoraj zrobiłam zdrowy obiad,bo mój mózg potrzebuje witamin(jak i całe ciało!),a po obiedzie zjadłam trochę bakalii i gorzkiej czekolady,bo magnez to jest to,czego teraz mi brakuje.
A więc:
*Bulghur pszenny z dużą ilością pietruszki (żelazo i witamina C,wegany!;) )
*Tofu marynowane w sosie sojowym z Vegetą Natur(jedyna fajna i wegańska przyprawa w stylu 'warzywka',którą znalazłam w Realu.Dobra,bez inozynianu i glutaminianu sodu), panierowałam tofu w mące z soczewicy i mące kukurydzianej
*Warzywne "cuś" czyli miks -podsmażony por,czosnek,do tego cukinia,młode buraczki<3 i trochę pokrojonej szynki sojowej.Wszystko doprawione na indyjską modłę
Dzisiaj nie będzie czasu na dobry i zdrowy obiad,pewnie zjem dobry,ale niezdrowy,gdzieś na mieście..;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)