środa, 25 kwietnia 2012

kruche słodkie i niezbyt zdrowe



hu hu,cóż za płodność-trzeci post dzisiaj! Po powrocie z miasta postanowiłam zrobić coś słodkiego dla domowników i dla chopów z Hounds of order (o którym miejmy nadzieję niedługo usłyszycie same pozytywy,choć granie jest raczej negatywne,hehe). Mam nadzieję,że doniosę na próbę w jednym kawałku te babeczki,a to będzie nie lada wyczynem,bo jak sama nazwa wskazuje-są całkiem kruche.
Wypiek ten do najzdrowszych nie należy,ale cóż. Padło na kruche ciasto,bo kończy mi się termin przydatności alsanu(wegańska margaryna od niemiaszków :) ) i galaretek dr greena (zza wody:P). Odkąd pojawiły się w PL galaretki na weganie,już tak nie jaram się tymi,które dostawałam z UK. Co prawda,nie było mi jeszcze dane próbować tych polskich, słyszałam,że nie są najgorsze.
Pewne moje uwagiii- wiem,że prawdziwe kruche ciasto jest albo totalnie bez wody/mleka albo ew. ze śmietaną. Ja jednak zawsze mam problem ze swoją cierpliwością (jej brakiem) i nie chce mi się długo ugniatać ciasta a na dodatek często mi się rozlatuję,wiec dodaję zawszę trochę mleka roślinnego albo wody. Faktem jest,że moje ciasto nie jest tak kruche,jak "kupne" babeczki albo jakiś wyrób cukierniczy,ale nie narzekam. I tak mięknie pod wpływem wilgoci z czasem,więc najlepiej smakuje świeżo po upieczeniu.
a więc:
ciasto
* 1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
* 1/2 szklanki cukru pudru
* 1/2 szklanki kaszy manny
* 1/2 kostki wegańskiej margaryny
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia
* kilka kropli aromatu do ciasta
+ opcjonalnie z dwie łyżki mleka roślinnego /wody

Na krajalnicy mieszamy suche składniki dość dokładnie, potem dodajemy rozkrojoną margarynę i aromat. Ugniatamy,aż ciasto będzie jednolite. Jeśli będzie się za bardzo lepiło-dodajemy więcej mąki.
Teraz ciasto powinno wylądować na godzinę w lodówce(albo i dłużej).
Osobiście korzystam z silikonowych foremek i to je właśnie wykładam ciastem. Dno można obciążyć np. fasolą,żeby podczas pieczenia się nie wybrzuszało,ale to delikatna sprawa i trzeba uważać,żeby fasola nam się nie zapiekła w cieście (raz mi się tak zdarzyło,hehe).
Pieczemy około 15 minut w 180 stopniach.

Przyrządzamy galaretkę,do upieczonych i ostygniętych babeczek wkładamy jakiegoś owoca(dzisiaj padło na kwaśną niespodziankę w postaci czerwonej porzeczki). Zalewamy galaretką and done!

1 komentarz: