piątek, 6 lipca 2012

łorszip seitan

taki mały rewju,jak to mówią blogerzy,buaha.
jakiś czas temu, dostałam seitan z Czech i wykorzystałam go do dwóch rzeczy. Ponieważ nie przepadam za kotletami sojowymi z grilla(najlepiej wg mnie do grillowania nadaje się tofu i właśnie seitan),zrobiłam szaszłyki.A parówki sojowe dostają parchów od ciepła,heheh.
więc pepiczkowy seitan wylądował na ruszcie w towarzystwie warzyw,pieczarek i osobno cukinii.
vgn grill robi robotę.



seitan robiony samemu również daje radę,chociaż lepiej zaopatrzyć się w gluten,a nie urabiać całość z kilogramów mąki. niestety,ten seitan z Sun food'u,choć dostępny u mnie w mieście,jest za drogi,żebym go często kupowała.To wersja naturalna i pomimo tego,że był w,powiedzmy, zalewie z sosu sojowego,to był stanowczo za mało doprawiony.Kroi się dobrze,jest średnio gąbczasty.Ogólnie-na plus. Ale za dużo też nie powinno się go jeść,chociaż trochę białka w sobie ma,to białko to zbyt wartościowe nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz